Po dojechaniu na miejsce, od razu schowałam auto do
podziemnego garażu, a następnie wraz z Luną i bagażami udałam się do mojego –
jak to fajnie brzmi – gigantycznego mieszkania, które liczy sobie aż 293m2!
Ale za to jest prześliczne i co najważniejsze przestrzenne. Liczy ono sobie
cztery pokoje, salon, dwie łazienki, jadalnie, gabinet i oczywiście duży taras.
A to wszystko ulokowane jest na dwóch poziomach plus dodatkowe trzy miejsca
parkingowe w podziemnym garażu
No po prostu żyć i nie umierać. Szkoda tylko, że rodzice mi
zbytnio nie pozwolili zamieszkać w takim mieszkaniu, na które mogli by sobie
pozwolić NORMALNI ludzie. No ale cóż… to, że mieszkam w takim apartamencie, to
wcale nie musi oznaczać, że jestem rozpuszczoną bogatą panną z wpływowej rodziny,
no nie? Przecież mogę starać się żyć jak inni. W sensie znaleźć jakąś pracę,
samodzielnie sobie gotować wieczorami jakiś posiłek, no i może w przyszłości
zamieszkać tutaj z moim chłopakiem, którego najpierw muszę sobie znaleźć. A w
tym celu najlepiej udać się gdzie? No oczywiście do klubu. Jak to dobrze, że
moja starsza siostra postanowiła wraz z mężem założyć sieć takich klubów, bo przynajmniej
nam darmowe wejściówki do takich miejsc, a co się z tym również wiąże…
nieograniczoną ilość alkoholu. Jednakże jest jeden warunek, by móc się tam
zabawić, mianowicie muszę wcześniej zadzwonić do Mel. Wybrałam szybko jej numer
i czekałam cierpliwie, aż odbierze.
- Mel? Witaj skarbie.
- Cat – przywitała mnie – Jak dawno do mnie nie dzwoniłaś skarbie.
Jak tam mieszkanie?
- Rewelacyjne. Słuchaj, w którym klubie dzisiaj jesteś?
- W tym na Baker Street, a coś się stało?
- Nie, nic się nie stało. Tylko pomyślałam sobie, że może
pasowałoby jakoś uczcić fakt przeprowadzki. Co o tym myślisz?
- No tak… po prostu przyznaj się, że chcesz mi opróżnić
barek, to ci bardziej uwierzę.
- Ja? No co ty.
- Jakbym cię nie znała – zaśmiała się – wbijaj do nas. Tylko
pamiętaj, żeby powiedzieć ochroniarzowi o czarnej bransoletce dla ciebie, bo
zgaduję, że starą już zgubiłaś.
- Nie, wcale jej nie zgubiłam. Tylko Luna ją rozszarpała.
- Już ja znam tą Lunę. Tylko pamiętaj… ubierz się seksownie,
bo mamy dzisiaj koncert pewnego SŁAWNEGO zespołu.
- Ej! Przecież ja zawsze ubieram się seksownie – jeszcze
chwilę się pośmiałyśmy, po czym rozłączyłam się, w końcu najwyższa pora zacząć
się szykować. Jednakże najpierw pasowałoby wyjść pobiegać z psem. Pobiegłam
szybko się przebrać w sportowy strój.
- Luna! Idziemy! – wołałam psa, szukając smycz. O jest!
Zapięłam ją, po czym jeszcze szybko zamykając za sobą drzwi
na klub, narzuciłam na uszy słuchawki i wyszłam z nią do parku. Tam na miejscu,
zaczęłam z nią biegać po wyznaczonej trasie.
Po kilku godzinach, gdy tylko zauważyłam jej lekkie zmęczenie, podeszłam
z nią do małego jeziorka i usiadłam z nią na jego brzegu. Oczywiście psinka,
gdy tylko spostrzegła kaczuszkę, od razu rzuciła się do wody w celu złapania
jej.
- Luna! Wyłaź z tej wody! – Szlag! Będzie cała mokra i
pachnąca jak stamtąd wyjdzie. Mam nadzieję, że chociaż umie pływać, bo raczej
za nią nie mam zamiaru skoczyć – Luna!
- Wszystko w porządku? – zapytał mnie nieznajomy.
- Tak. Nie. Nie wiem… to wszystko przez mojego psa.
Zachciało mu się kąpieli – spojrzałam na mężczyznę… nawet przystojny, z
loczkami na głowie i modnymi ciuszkami na sobie.
- Może jakoś mogę pomóc?
- Jeśli masz zamiar się z nim pokąpać, to nie ma sprawy –
uśmiechnęłam się.
- Jeżeli tak mogę ci pomóc… to czemu nie. Tylko wiesz, taka
kąpiel zbytnio mi nie będzie służyć, no ale dla pięknej pani, to zrobię – po czym
zaczął ściągać bluzę.
- Wow, zastopuj Galahad – położyłam rękę na jego bicepsie –
Nie ma potrzeby aż tak się poświęcać – odwróciłam się z powrotem do jeziora –
Luna! Chodź tutaj, ty mała bestio.
Piesek nie wiem, czy znudzony tą zabawą, czy w końcu raczył
mnie posłuchać, podpłynęła sobie powoli do brzegu i po chwili już stała cała mokra
przed moimi nogami. Dobrze wiedziałam co temu będzie towarzyszyć, więc szybko
odsunęła się na bok, a psina zaczęła się energicznie otrzepywać z niechcianej
wody. Mnie się udało tego uniknąć, lecz niestety mojemu „znajomemu” udało się
jednak zaliczyć tą kąpiel w jeziorku. I to dosłownie, gdyż chłopak chcąc
odsunąć od psa, przez przypadek wpadł do wody. Rzuciłam się w jego stronę i
podając mu swoją dłoń, jakoś udało nam się go wytargać na suchy ląd.
- Bardzo cię przepraszam za nią – zaczęłam się tłumaczyć.
- Hej, spokojnie – zaczął się śmiać – nic się nie stało. W końcu
i tak chciałem zaliczyć kiedyś to jeziorko – uśmiechnął się, po czy podrapał za
uszami Lunę.
- Wiesz co, może chodźmy do mnie, żebyś się wysuszył –
zapięłam psa na smycz – Oczywiście, jeżeli chcesz.
- Z wielką chęcią bym skorzystał, ale niestety już jestem
spóźniony na próbę z chłopakami i jak się do dziesięciu minut nie pojawię, to
niestety będę mieć baaaardzo długie kazanie i zapewne jakąś karę.
- To w takim razie co ty tutaj jeszcze robisz? – pogłaskałam
psa.
- No w sumie, to może na twój numer telefonu – poruszył tak
śmiesznie brwiami.
- Jasne – wyrecytowałam szybko ciąg cyfr i chłopak po
zapisaniu go, pomachał mi jeszcze i już po chwili go nie było.
- Chodźmy do domu ty moja mała swatko – dokładnie. To już
piąty chłopak, którego poznałam dzięki dziwnemu zachowaniu mojej suczki. Szkoda
tylko, że znajduje takich typków, przez których później zarywam noce, gdyż
okazuje się, iż bardziej lecą na moją kasę niż na mnie. Smutne prawda?
Po powrocie do domu, to pierwsze co zrobiłam, to zaciągnęłam
Lunę do wanny, gdzie porządnie musiałam wyszorować tego małego brudasa. Po tej
długiej i męczącej czynności, trzeba było najpierw wysuszyć jej sierść, żeby
znowu czegoś nie naniosła po domu, następnie wysuszyłam siebie, a na sam koniec
zostawiłam sprzątanie łazienki po tym bojowisku.
Po kilku godzinach, szybko zjadłam jakiś posiłek i zaczęłam
się przygotowywać na wieczór. Zaczęłam od szybkiego prysznica, następnie
nałożyłam na moje gładkie nogi balsam i w samej bieliźnie przetransportowałam
się do sypialni, gdzie znajduje się gigantyczna szafa. Dzisiaj postawiłam na
seksownej mini, czarnej kurtce skórzanej i oczywiście moje ukochane koturenki.
Jeszcze tylko szybko zrobiłam przed toaletką makijaż i
psikając się na koniec moimi ulubionymi perfumami, wyruszyłam na podbój.
Oczywiście zamówiłam wcześniej taksówkę, gdyż nie mam najmniejszego zamiaru
wracać nad ranem w takich butach.
Po dwudziestu minutach wysiadłam pod klubem i szybko
zerkając na tą długą kolejkę, ruszyłam w stronę bramkarza.
- Ej lala. Tutaj jest kolejka – wskazał kciukiem na koniec
tego tłumu. Uśmiechnęłam się do niego zadziornie, po czym zwróciłam się
ponownie do goryla.
- Mel prosiła mnie o przekazaniu ci informacji i czarnej
bransoletce – chłopak tylko kiwnął głową i po chwili wyciągnął z kieszeni
śliczną, prostą czarną bransoletkę, którą po chwili zapiął na moim nadgarstku.
Uśmiechnęłam się do niego, a następnie przekroczyłam próg klubu. Do moich
nozdrzy automatycznie napłynęła woń alkoholu, papierosów i oczywiście seksu. Do
uszu napłynęła klubowa muzyka, a przed oczami widziałam jedynie niewyraźne
postacie, gdyż przysłaniały je grube warstwy dymu z papierosów, chociaż… czy ja
czuję skręty?
Udałam się w stronę baru, gdzie przywitała mnie Olivia,
tutejsza barmanka, która po nalaniu mi pysznego Jack Danielsa poszła zawołać
Mel. Postanowiłam w tym czasie rozejrzeć się po sali. Muszę przyznać, że jak na
środek tygodnia to nawet dużo ludzi tutaj przyszło się zabawić. No ale co się
dziwić… przecież to wakacje, a co się z tym wiąże… mnóstwo gorących facetów
szukających lasek.
- I już pijesz? – zapytała mnie siostra, wyrywając mi
szklankę z ręki – No wiesz co? Nie mogłaś tak poczekać dwie minuty?
- A po co?
- No jak to po co? Żebym mogła się z tobą upić – zaśmiała się
wyciągając zza baru dwie butelki zajebistego trunku, po czym wyciągnęła mnie w
stronę loży dla Vipów. Tam zajęłyśmy jedną z licznych kanap i po chwili
zaczęłyśmy wlewać w siebie procenty – No, opowiadaj. Jak tam mieszkanie?
- Zajebiste – wypiłam banię – Jest tak duże, że chyba mogę
tam zamieszkać z dużą rodziną. Tylko najpierw muszę sobie znaleźć faceta.
- No to dobrze trafiłaś młoda – pocałowała mnie w policzek –
Widzę, że mnie posłuchałaś odnośnie ubioru.
- Muszę przecież jakoś wyglądać. Dobra… piję jeszcze jedną
kolejkę i idę się rozejrzeć.
Mel puściła mi tylko oczko, a ja szybko przechyliłam
kieliszek i po chwili już ruszyłam na parkiet.
>>>... <<<
Hejka :)
Witam nowych czytelników :)
Podoba wam się?
Świetny rozdział;pp
OdpowiedzUsuńMoment opisu tego apartamentu;pp JA też taki chce!!!!
hehe;p Akcja w parku boska;p Ach ten psiak zachowaniem strasznie przypomina mojego pieska;pp
Mam podejrzenie, że tym chłopakiem z parku był Jay;pp
Fajne ciuszki wybrałaś;pp
Życzę dużo weny;p
Czekam na next;pp